Piąty wymiar?
Moderator: RedAktorzy
- Gesualdo
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1752
- Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45
Piąty wymiar?
Kiedyś wybrałem się ze znajomymi z roku na miasto, by posiedzieć, pogadać, napić się czegoś i takie tam. Jak to przy takich spotkaniach, zaczęły się rozmowy a różne dziwne tematy. W pewnym momencie przyłączył się do nas chłopak koleżanki. Po jakimś czasie rozmowa zeszła na tematy związane z astrofizyką, psychologią i nie wiadomo jeszcze czym. Standard. Zaczęliśmy dyskutować o snach, wymiarach i różnych takich. Nie przytoczę teraz dokładnej drogi rozumowania, ale nagle chłopak tej koleżanki rzucił hasło: „Przeznaczenie! Właśnie wymyśliłem kolejny wymiar”. Nie było w tym jednak żadnego uzasadnienia, poza tym ktoś rzucił jakąś dygresję i temat zboczył na inne tory.
Kilka miesięcy później przypomniałem sobie tę rozmowę i wpadł mi do głowy pewien pomysł. Piąty wymiar – przeznaczenie.
Od razu zaznaczę, że nie mam większego przygotowania merytorycznego w tym temacie. Próbowałem po prostu ująć pewne zagadnienia na mój chłopski, prosty rozum.
Z tego co się orientuję, klasyczna fizyka zna cztery wymiary – długość, szerokość, głębię i czas. W najnowszych teoriach jest ich chyba znacznie więcej. Teoria strunowa (o której prawie nic nie wiem) zakłada chyba większą liczbę wymiarów, a matematycy to pewnie doszli do nieskończoności.
Zostańmy jednak przy klasycznych wymiarach. Jak rozumiem to pojęcie?
Wymiarem nazywamy wartość, która określa istnienie kulki w rzeczywistości.
Pytacie: „Jakiej, do cholery, kulki?” To jedno z wielu uproszczeń, jakie wprowadziłem. Dla potrzeb tego zagadnienia postanowiłem wprowadzić do gry przedmiot o kulistym kształcie, za który można podłożyć sobie cokolwiek. Zrobiłem tak dlatego, bo nie wiem do końca, jak zdefiniować to coś. Przedmiot, substancja, byt? Po prostu kulka. Nie będę stosować tego zabiegu konsekwentnie, ale wtedy powiadomię o tym.
Dobra, mamy już pewien punkt oparcia. Idziemy dalej. Jak odróżnić jeden wymiar od innego? No cóż, do tego potrzebny nam przynajmniej jeden już przyjęty. Ja za pewnik obrałem sobie cztery, więc nie będzie tak źle. Otóż:
Oddzielnym wymiarem nazywamy taki, którego wartość może być dowolnie zmieniana przy wartości constans tego pierwszego. Na chłopski rozum: mogę stać w tym miejscu (określonym przez trzy wymiary), ale równocześnie może to być teraz, jak tysiąc lat temu. Mogę iść wzdłuż ulicy cały czas tym samym chodnikiem, więc numery domów się zmieniają, a chodnik – nie.
No tak, ale w takim razie można powiedzieć: kulka stoi sobie w tym miejscu, wczoraj, o godzinie czternastej, ale może być zarówno czerwona, jak i zielona. Barwa, temperatura itd. należą, według mnie, do właściwości kulki, a nie określają jej istnienia w rzeczywistości, tak więc nie mogą być tak pojętymi wymiarami. Wymiary nie zależą od kulki. Ona się tylko musi w nich zmieścić, z całym swoim potencjałem, jaki zawiera.
Nasunęło mi się taki pytanie: czy (dajmy na to) zielona kulka lecąca w przestrzeni i czasie jest tą samą kulką, co zielona kulka lecąca w czasie i przestrzeni, na której drodze pojawiła się (dajmy na to) czerwona kulka? Moja odpowiedź brzmi: nie. Ponieważ w drugim przypadku zielona kulka należy do innej rzeczywistości, takiej, w której istnieje również czerwona kulka. Nie sądzę, żeby kulka mogła istnieć w obu rzeczywistościach równocześnie. Choć w takim razie przydało by się zdefiniować pojęcie rzeczywistości. W końcu według teorii o światach alternatywnych, kulka mogłaby istnieć w obu równocześnie. Dalej jednak pozostaje pytanie, czy ja, piszący właśnie te słowa, jestem tym samym „ja”, które istnieje w świecie alternatywnym. Poza tym można by wszystkie światy alternatywne zaliczyć do tej samej rzeczywistości.
Pozostańmy jednak przy twierdzeniu, że to są dwie różne kulki. A więc znaleźliśmy kolejną wartość, która może być zmienna przy stałych wartościach czterech pozostałych wymiarów. Wartość, która jako jedyna zależna jest od innych kulek. Zaraz, chwila moment. Stop! Przecież istnieje pojęcie zakrzywienia czasoprzestrzeni. W obecności kulki o bardzo dużej masie, deformuje się zarówno czas, jak i przestrzeń. Nie mówiąc już o kulkach, które gnają z prędkością światła. Czyli może jednak piąty wymiar nie jest taki niezwykły, w porównaniu do pozostałych?
Dlaczego stadium nie jest właściwością kulki?
Ponieważ określa jej istnienie w tej rzeczywistości, a kulka wciąż pozostaje tą samą kulką.
W takim razie kulka o temperaturze dziesięciu stopni Celsjusza podgrzana do temperatury wrzenia też jest tą samą kulką. Czemu więc temperatura jest właściwością, a nie wymiarem?
Owszem, kulka podgrzana jest tą samą kulką. Z jedną różnicą. Zmieniło się jej stadium. Ono więc jest wymiarem, nie – temperatura. Kształt kulki też nie jest wymiarem, tylko może być określony przez długość, szerokość i głębię.
Wszystko pięknie, ale co, jeśli weźmiemy do ręki lupę? Popatrzymy na te wszystkie kwarki i inne cuda. Materia przecież istniała od początku świata. Nic w przyrodzie nie ginie. Na tym najmniejszym poziomie być może w ogóle nic się nie zmienia.
Można teraz zacząć dyskutować na temat materii i energii, zamianie jednego w drugie, ale nie do końca wiem, jaka jest najświeższa teoria. Zostańmy więc przy kulce czerwonej i zielonej. Przecież one nigdy nie muszą się zderzyć. A nawet jak się zderzą, nikt nie musi ucierpieć. Jakie ma w takim razie znaczenie fakt, że gdzieś tam kiedyś zielona kulka napotkała na drodze czerwoną?
Wyjdźmy od definicji istnienia kulki w obu przypadkach:
1. Zielona (to należy akurat do właściwości) kulka, lecąca w takiej a nie innej przestrzeni i w takim a nie innym czasie.
2. Zielona (to należy akurat do właściwości) kulka, lecąca w takiej a nie innej przestrzeni i w takim a nie innym czasie, która gdzieś tam kiedyś spotkała na swojej drodze czerwoną kulkę.
Dlaczego w takim razie nazwa tego wymiaru – przeznaczenie? Po pierwsze, by uczcić tamtą rozmowę w pubie. Po drugie, wszystkie poprzednie wymiary miały swój początek (chyba) w Wielkim Wybuchu. W takim razie również i piąty. Można punkt odniesienia ustawić dowolnie, ale ten pierwszy istniał w momencie Big Bangu. Wszystko, co było potem, miało już swoją wartość przeznaczenia. Gdy formowały się cztery wymiary, sformował się też piąty, dzięki niepowtarzalnemu układowi materii we wszechświecie. Kolejne stadia wynikały z tego układu, czyli początkowy układ zdefiniował ich przeznaczenie.
Teraz pojawia się największy problem. Czy my aby na pewno wciąż jesteśmy na polu fizyki klasycznej? Czy aby nie weszliśmy na teren metafizyki i filozofii? Sam już nie wiem. Czy samo pojęcie istnienia może być rozważane na poziomie fizyki?
Troszkę gdzieś to wszystko blisko jest myśli Leibniza i jego teorii o substancjach. Wszystko, co przytrafia się substancji, jest już zawarte w jej pojęciu. U Leibniza jednak były one „bez okien”, czyli ich los nie mógł pochodzić z działania innych substancji, ponieważ harmonia między nimi została już ustalona. Trochę w tym racji jest. Czerwona kulka „przytrafia się” zielonej, ale również zielona „przytrafia się” czerwonej.
Zostaje jeszcze problem wolnej woli. Cały ten proces myślowy zmusił mnie jednak do zadania sobie pytania, czy wolna wola w ogóle istnieje?
Na razie zostawmy jednak filozofię, a skupmy się na fizyce. Żeby nanieść na wykres piąty wymiar, potrzebujemy przynajmniej jeszcze jednej kulki. Co z tego wynika? Myślę, że jest to kwestia do przemyślenia.
Zdaję sobie sprawę, że trochę bełkoczę. Fajnie by było, gdyby jednak ktoś mnie dobitniej uświadomił, że bełkoczę, albo wysnuł własną teorię, która kontruje, bądź uzasadnia moją.
Jeszcze raz podkreślam, że nie mam wiedzy na temat fizyki i matematyki, ale tym milej mi będzie dowiedzieć się czegoś od osoby bardziej kompetentnej.
Tak sobie pomyślałem, że ten wątek może służyć również innym dziwnym tematom, dotyczącym wszechświata, więc zachęcam do dyskusji.
Kilka miesięcy później przypomniałem sobie tę rozmowę i wpadł mi do głowy pewien pomysł. Piąty wymiar – przeznaczenie.
Od razu zaznaczę, że nie mam większego przygotowania merytorycznego w tym temacie. Próbowałem po prostu ująć pewne zagadnienia na mój chłopski, prosty rozum.
Z tego co się orientuję, klasyczna fizyka zna cztery wymiary – długość, szerokość, głębię i czas. W najnowszych teoriach jest ich chyba znacznie więcej. Teoria strunowa (o której prawie nic nie wiem) zakłada chyba większą liczbę wymiarów, a matematycy to pewnie doszli do nieskończoności.
Zostańmy jednak przy klasycznych wymiarach. Jak rozumiem to pojęcie?
Wymiarem nazywamy wartość, która określa istnienie kulki w rzeczywistości.
Pytacie: „Jakiej, do cholery, kulki?” To jedno z wielu uproszczeń, jakie wprowadziłem. Dla potrzeb tego zagadnienia postanowiłem wprowadzić do gry przedmiot o kulistym kształcie, za który można podłożyć sobie cokolwiek. Zrobiłem tak dlatego, bo nie wiem do końca, jak zdefiniować to coś. Przedmiot, substancja, byt? Po prostu kulka. Nie będę stosować tego zabiegu konsekwentnie, ale wtedy powiadomię o tym.
Dobra, mamy już pewien punkt oparcia. Idziemy dalej. Jak odróżnić jeden wymiar od innego? No cóż, do tego potrzebny nam przynajmniej jeden już przyjęty. Ja za pewnik obrałem sobie cztery, więc nie będzie tak źle. Otóż:
Oddzielnym wymiarem nazywamy taki, którego wartość może być dowolnie zmieniana przy wartości constans tego pierwszego. Na chłopski rozum: mogę stać w tym miejscu (określonym przez trzy wymiary), ale równocześnie może to być teraz, jak tysiąc lat temu. Mogę iść wzdłuż ulicy cały czas tym samym chodnikiem, więc numery domów się zmieniają, a chodnik – nie.
No tak, ale w takim razie można powiedzieć: kulka stoi sobie w tym miejscu, wczoraj, o godzinie czternastej, ale może być zarówno czerwona, jak i zielona. Barwa, temperatura itd. należą, według mnie, do właściwości kulki, a nie określają jej istnienia w rzeczywistości, tak więc nie mogą być tak pojętymi wymiarami. Wymiary nie zależą od kulki. Ona się tylko musi w nich zmieścić, z całym swoim potencjałem, jaki zawiera.
Nasunęło mi się taki pytanie: czy (dajmy na to) zielona kulka lecąca w przestrzeni i czasie jest tą samą kulką, co zielona kulka lecąca w czasie i przestrzeni, na której drodze pojawiła się (dajmy na to) czerwona kulka? Moja odpowiedź brzmi: nie. Ponieważ w drugim przypadku zielona kulka należy do innej rzeczywistości, takiej, w której istnieje również czerwona kulka. Nie sądzę, żeby kulka mogła istnieć w obu rzeczywistościach równocześnie. Choć w takim razie przydało by się zdefiniować pojęcie rzeczywistości. W końcu według teorii o światach alternatywnych, kulka mogłaby istnieć w obu równocześnie. Dalej jednak pozostaje pytanie, czy ja, piszący właśnie te słowa, jestem tym samym „ja”, które istnieje w świecie alternatywnym. Poza tym można by wszystkie światy alternatywne zaliczyć do tej samej rzeczywistości.
Pozostańmy jednak przy twierdzeniu, że to są dwie różne kulki. A więc znaleźliśmy kolejną wartość, która może być zmienna przy stałych wartościach czterech pozostałych wymiarów. Wartość, która jako jedyna zależna jest od innych kulek. Zaraz, chwila moment. Stop! Przecież istnieje pojęcie zakrzywienia czasoprzestrzeni. W obecności kulki o bardzo dużej masie, deformuje się zarówno czas, jak i przestrzeń. Nie mówiąc już o kulkach, które gnają z prędkością światła. Czyli może jednak piąty wymiar nie jest taki niezwykły, w porównaniu do pozostałych?
Dlaczego stadium nie jest właściwością kulki?
Ponieważ określa jej istnienie w tej rzeczywistości, a kulka wciąż pozostaje tą samą kulką.
W takim razie kulka o temperaturze dziesięciu stopni Celsjusza podgrzana do temperatury wrzenia też jest tą samą kulką. Czemu więc temperatura jest właściwością, a nie wymiarem?
Owszem, kulka podgrzana jest tą samą kulką. Z jedną różnicą. Zmieniło się jej stadium. Ono więc jest wymiarem, nie – temperatura. Kształt kulki też nie jest wymiarem, tylko może być określony przez długość, szerokość i głębię.
Wszystko pięknie, ale co, jeśli weźmiemy do ręki lupę? Popatrzymy na te wszystkie kwarki i inne cuda. Materia przecież istniała od początku świata. Nic w przyrodzie nie ginie. Na tym najmniejszym poziomie być może w ogóle nic się nie zmienia.
Można teraz zacząć dyskutować na temat materii i energii, zamianie jednego w drugie, ale nie do końca wiem, jaka jest najświeższa teoria. Zostańmy więc przy kulce czerwonej i zielonej. Przecież one nigdy nie muszą się zderzyć. A nawet jak się zderzą, nikt nie musi ucierpieć. Jakie ma w takim razie znaczenie fakt, że gdzieś tam kiedyś zielona kulka napotkała na drodze czerwoną?
Wyjdźmy od definicji istnienia kulki w obu przypadkach:
1. Zielona (to należy akurat do właściwości) kulka, lecąca w takiej a nie innej przestrzeni i w takim a nie innym czasie.
2. Zielona (to należy akurat do właściwości) kulka, lecąca w takiej a nie innej przestrzeni i w takim a nie innym czasie, która gdzieś tam kiedyś spotkała na swojej drodze czerwoną kulkę.
Dlaczego w takim razie nazwa tego wymiaru – przeznaczenie? Po pierwsze, by uczcić tamtą rozmowę w pubie. Po drugie, wszystkie poprzednie wymiary miały swój początek (chyba) w Wielkim Wybuchu. W takim razie również i piąty. Można punkt odniesienia ustawić dowolnie, ale ten pierwszy istniał w momencie Big Bangu. Wszystko, co było potem, miało już swoją wartość przeznaczenia. Gdy formowały się cztery wymiary, sformował się też piąty, dzięki niepowtarzalnemu układowi materii we wszechświecie. Kolejne stadia wynikały z tego układu, czyli początkowy układ zdefiniował ich przeznaczenie.
Teraz pojawia się największy problem. Czy my aby na pewno wciąż jesteśmy na polu fizyki klasycznej? Czy aby nie weszliśmy na teren metafizyki i filozofii? Sam już nie wiem. Czy samo pojęcie istnienia może być rozważane na poziomie fizyki?
Troszkę gdzieś to wszystko blisko jest myśli Leibniza i jego teorii o substancjach. Wszystko, co przytrafia się substancji, jest już zawarte w jej pojęciu. U Leibniza jednak były one „bez okien”, czyli ich los nie mógł pochodzić z działania innych substancji, ponieważ harmonia między nimi została już ustalona. Trochę w tym racji jest. Czerwona kulka „przytrafia się” zielonej, ale również zielona „przytrafia się” czerwonej.
Zostaje jeszcze problem wolnej woli. Cały ten proces myślowy zmusił mnie jednak do zadania sobie pytania, czy wolna wola w ogóle istnieje?
Na razie zostawmy jednak filozofię, a skupmy się na fizyce. Żeby nanieść na wykres piąty wymiar, potrzebujemy przynajmniej jeszcze jednej kulki. Co z tego wynika? Myślę, że jest to kwestia do przemyślenia.
Zdaję sobie sprawę, że trochę bełkoczę. Fajnie by było, gdyby jednak ktoś mnie dobitniej uświadomił, że bełkoczę, albo wysnuł własną teorię, która kontruje, bądź uzasadnia moją.
Jeszcze raz podkreślam, że nie mam wiedzy na temat fizyki i matematyki, ale tym milej mi będzie dowiedzieć się czegoś od osoby bardziej kompetentnej.
Tak sobie pomyślałem, że ten wątek może służyć również innym dziwnym tematom, dotyczącym wszechświata, więc zachęcam do dyskusji.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."
- lernakow
- Mamun
- Posty: 194
- Rejestracja: pn, 24 sie 2009 12:16
- Płeć: Mężczyzna
Nie jestem fizykiem, ale w wymiarach dostrzegam pewną prawidłowość: liniowość, ciągłość, skalę - nie wiem, jak to nazwać. Przyjmując jakiś arbitralny punkt odniesienia możemy liczyć w każdym kierunku w jednostkach odległości, a w czasie w jednostkach czasu. Uzyskujemy dzięki temu konkretną pozycję w czasoprzestrzeni. W jaki sposób wyobrażasz sobie uliniowienie tego przeznaczenia? Tak naprawdę Twój wywód w żaden sposób nie przekonał mnie, dlaczego niby napotkanie innej kulki można liczyć za wymiar, a zmianę koloru i temperatury nie. Akurat te dwa ostatnie czynniki (choć nie uważam ich za wymiary) lepiej pasują do pojęcia wymiaru dzięki swej liniowej wymierności, której przeznaczenie nie ma.
- Gesualdo
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1752
- Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45
Przeznaczenie wymaga całkiem innych jednostek, ale na razie nie wpadłem jeszcze, jakich. Poza tym nie wiem, czy, biorąc pod uwagę rozmaite zakrzywienia, można mówić o liniowości wymiarów.
Za napotkanie kulki podstaw sobie np. farbę do włosów albo podgrzany piec. Odcinek też nie jest wymiarem, ale mieści się, w tym wypadku, w jednym wymiarze. Starzenie się nie jest wymiarem, ale jest spowodowane wymiarem czasu. Zmiana temperatury nie jest wymiarem, ale spowodowana jest wymiarem przeznaczenia. I mieści się również w czasie i przestrzeni.lernakow pisze:Tak naprawdę Twój wywód w żaden sposób nie przekonał mnie, dlaczego niby napotkanie innej kulki można liczyć za wymiar, a zmianę koloru i temperatury nie. Akurat te dwa ostatnie czynniki (choć nie uważam ich za wymiary) lepiej pasują do pojęcia wymiaru dzięki swej liniowej wymierności, której przeznaczenie nie ma.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."
- lernakow
- Mamun
- Posty: 194
- Rejestracja: pn, 24 sie 2009 12:16
- Płeć: Mężczyzna
Model liniowy jest prosty i użyteczny. Jak się wychodzi w rozważaniach w fizykę wyższą i pojawiają się zakrzywienia, to warto wprowadzić je do modelu. Ale na poziomie laików opowiadających, jak postrzegają świat - liniowy model w zupełności wystarcza i spełnia swoją rolę.Gesualdo pisze:Poza tym nie wiem, czy, biorąc pod uwagę rozmaite zakrzywienia, można mówić o liniowości wymiarów.
Dlatego właśnie pisałem, że nie uważam koloru i temperatury za wymiary. Są one nierozerwalnie związane z obiektem, a wymiary są od niego niezależne.Gesualdo pisze:Starzenie się nie jest wymiarem, ale jest spowodowane wymiarem czasu.
Aha - a starzenie nie jest spowodowane wymiarem czasu, tylko na jego osi możemy zaobserwować jego efekty.
Niby w jaki sposób zmiana temperatury spowodowana jest wymiarem przeznaczenia? Obawiam się, że chcesz zebrać zespół czynników wpływających na obiekt i nazwać je wymiarem przeznaczenia. Tymczasem wymiar nie wpływa na obiekt. Jest tylko narzędziem opisu.Gesualdo pisze:Zmiana temperatury nie jest wymiarem, ale spowodowana jest wymiarem przeznaczenia. I mieści się również w czasie i przestrzeni.
- Gesualdo
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1752
- Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45
Niech będzie. Ale współczynnik przeznaczenia też się zmienia, w zależności od zmiany współczynników innych wymiarów przez obiekt, odnoszący się do naszej kulki. W dodatku zmienia się liniowo, choć trudno byłoby to wyliczyć.lernakow pisze: Model liniowy jest prosty i użyteczny. Jak się wychodzi w rozważaniach w fizykę wyższą i pojawiają się zakrzywienia, to warto wprowadzić je do modelu. Ale na poziomie laików opowiadających, jak postrzegają świat - liniowy model w zupełności wystarcza i spełnia swoją rolę.
Dlatego właśnie pisałem, że nie uważam koloru i temperatury za wymiary. Są one nierozerwalnie związane z obiektem, a wymiary są od niego niezależne.lernakow pisze:Starzenie się nie jest wymiarem, ale jest spowodowane wymiarem czasu.Gesualdo pisze:
Aha - a starzenie nie jest spowodowane wymiarem czasu, tylko na jego osi możemy zaobserwować jego efekty. [/quote]
Wymiar przeznaczenia też jest niezależny od obiektu, ponieważ jest zależny od układu wszystkich innych obiektów w rzeczywistości. Fakt, źle się wyraziłem z tym „spowodowanym przez wymiar”.
Jak już mówiłem „spowodowanie” to złe określenie. Chodzi mi właśnie o piąty wymiar jako narzędzie opisu. Różni się od tej czwórki tym, że oprócz punktu odniesienia i obiektu potrzebny jest jeszcze kolejny obiekt.lernakow pisze:
Niby w jaki sposób zmiana temperatury spowodowana jest wymiarem przeznaczenia? Obawiam się, że chcesz zebrać zespół czynników wpływających na obiekt i nazwać je wymiarem przeznaczenia. Tymczasem wymiar nie wpływa na obiekt. Jest tylko narzędziem opisu.
Kulka wpadnie do pieca, ponieważ piec posiada takie a takie parametry i kulka również posiada takie a takie parametry.
To nie chodzi o to, że wymiar przeznaczenia wpływa na obiekt, ale dzięki niemu, jako narzędziu opisu, możemy przewidzieć, co się stanie z kulką.
E.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."
- lernakow
- Mamun
- Posty: 194
- Rejestracja: pn, 24 sie 2009 12:16
- Płeć: Mężczyzna
Czyli wymiar przeznaczenia to wskaźnik wypadkowej wpływu wszystkich obiektów świata na obiekt opisywany? Tak to przynajmniej rozumiem. Jeżeli tak, to nie jest potrzebny, bo w danym układzie istnieje tylko jedna wypadkowa dla jednego obiektu. Nie da się przesunąć kulki w tym wymiarze. Z drugiej strony w czasie też nie - a możemy obserwować zmiany w jednym i drugim, w miarę zmian w pozostałych wymiarach. Hmm, jakoś mi się to zaczyna układać.Gesualdo pisze:Kulka wpadnie do pieca, ponieważ piec posiada takie a takie parametry i kulka również posiada takie a takie parametry.
To nie chodzi o to, że wymiar przeznaczenia wpływa na obiekt, ale dzięki niemu, jako narzędziu opisu, możemy przewidzieć, co się stanie z kulką.
Proponuję - określając skalę wymiaru przeznaczenia - określić granice skali (np. od "przechlapane" do "pomyślności!") i jednostki (np. "determinior").
- Gesualdo
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1752
- Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45
Da się. Wystarczy przesunąć inną kulkę w jakimkolwiek wymiarze.lernakow pisze: Nie da się przesunąć kulki w tym wymiarze.
Tak jak istnieje jeden czas i jedna przestrzeń. One też nie są potrzebne?lernakow pisze: Czyli wymiar przeznaczenia to wskaźnik wypadkowej wpływu wszystkich obiektów świata na obiekt opisywany? Tak to przynajmniej rozumiem. Jeżeli tak, to nie jest potrzebny, bo w danym układzie istnieje tylko jedna wypadkowa dla jednego obiektu.
Po co silić się na eufemizmy?lernakow pisze: Proponuję - określając skalę wymiaru przeznaczenia - określić granice skali (np. od "przechlapane" do "pomyślności!") i jednostki (np. "determinior").
A jednostką ewentualnie może być „predystynator”:). Stosować można też wszystkie mnożniki, np. centypredystynator, megapredystynator.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."
- lernakow
- Mamun
- Posty: 194
- Rejestracja: pn, 24 sie 2009 12:16
- Płeć: Mężczyzna
A jak się ma więcej predystynatorów - to co? Przesuwając się po osi czasu mamy później i wcześniej, a po osiach przestrzeni - bliżej i dalej. Co daje nam przesunięcie na osi przeznaczenia?Gesualdo pisze:A jednostką ewentualnie może być „predystynator”:). Stosować można też wszystkie mnożniki, np. centypredystynator, megapredystynator.
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Chciałam zapytać o to samo.lernakow pisze:Co daje nam przesunięcie na osi przeznaczenia?
Jak dla mnie, predestynacja jako wymiar jest tworem sztucznym. Zachowanie obiektu X doskonale da się wyjaśnić, rozpisując je na funkcje czasu i przestrzeni.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- Varelse
- Dwelf
- Posty: 511
- Rejestracja: czw, 13 lip 2006 11:12
Tak dodam - nie wgłębiając się - że nawet matematycy mają różne pojęcia "wymiaru" - jest wymiar Hausdorffa (ten od fraktali, co może być ułamkiem, i liczy się go bodajże jako wykładnik występujący w zmianie objętości kuli przy zmianie jej promienia), jest wymiar topologiczny (który może być liczbą całkowitą) i jest wymiar przestrzeni liniowej, czyli ilość wektorów w bazie (nie wiem, czy to nie podchodzi pod topologiczny) - a pewnie także jeszcze inne.
Ale nie wiem, czy wymiar "przeznaczeniowy" spełniłby którąś z tych definicji. Bardziej pasowałaby chyba "miara" (a teraz niech się wypowie ktoś, kto wie cokolwiek o teorii miary)
Ale nie wiem, czy wymiar "przeznaczeniowy" spełniłby którąś z tych definicji. Bardziej pasowałaby chyba "miara" (a teraz niech się wypowie ktoś, kto wie cokolwiek o teorii miary)
Ale tak naprawdę nie miałbym nic przeciwko umieraniu, gdyby nie następowała po nim śmierć - Thomas Nagel
Szczury z Princeton, Nowa Fantastyka 9/2009
Szczury z Princeton, Nowa Fantastyka 9/2009
- Gesualdo
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1752
- Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45
Tak na serio, to jeszcze nie wpadłem na określenie jednostki przeznaczenia. Coś czuję, że to jest znacznie bardziej skomplikowana sprawa.lernakow pisze:A jak się ma więcej predystynatorów - to co? Przesuwając się po osi czasu mamy później i wcześniej, a po osiach przestrzeni - bliżej i dalej. Co daje nam przesunięcie na osi przeznaczenia?Gesualdo pisze:A jednostką ewentualnie może być „predystynator”:). Stosować można też wszystkie mnożniki, np. centypredystynator, megapredystynator.
Co może nam dać przesunięcie na osi przeznaczenia? Zmianę stosunku jednego obiektu do drugiego. Zmianę jego stadium istnienia w rzeczywistości.
Teraz wejdę na jeszcze bardziej grząski grunt. Właściwie to zanurzę się w ruchomych piaskach. W dodatku zahaczę o moje skrzywienie zawodowe.nimfa bagienna pisze:Chciałam zapytać o to samo.lernakow pisze:Co daje nam przesunięcie na osi przeznaczenia?
Jak dla mnie, predestynacja jako wymiar jest tworem sztucznym. Zachowanie obiektu X doskonale da się wyjaśnić, rozpisując je na funkcje czasu i przestrzeni.
Masz dźwięk „a”, zagrany na oboju i dźwięk „h”, zagrany na fortepianie. Jak opiszesz stosunek między tymi dźwiękami za pomocą czterech wymiarów? Spróbujmy w dodatku abstrahować od czynnika ludzkiego. Być może nie ma takiego stosunku, ale co, jeśli istnieje?
Wracając jednak na wcześniejsze bagna. W danym memencie rzeczywistości (dziwnie to zabrzmiało. Nie chodzi o czas, tylko o zamrożenie rzeczywistości dzięki zastosowaniu wszystkich możliwych współczynników wymiarów jako stałych) samochód, który jedzie szosą jest tym samym samochodem, co samochód, który za pięć minut i ileś tam metrów zderzy się z ciężarówką? Skoro wymiary opisują obiekt w rzeczywistości, to dzięki piątemu wymiarowi możemy lepiej zdefiniować rzeczywistość, ponieważ wiemy już, że w tej konkretnej istnieje i ciężarówka, i samochód. Pełniej definiujemy układ.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."
- Varelse
- Dwelf
- Posty: 511
- Rejestracja: czw, 13 lip 2006 11:12
Nie wystarczy opisać obu jako fal (zależnych od czasu i przestrzeni)?Gesualdo pisze:Teraz wejdę na jeszcze bardziej grząski grunt. Właściwie to zanurzę się w ruchomych piaskach. W dodatku zahaczę o moje skrzywienie zawodowe.
Masz dźwięk „a”, zagrany na oboju i dźwięk „h”, zagrany na fortepianie. Jak opiszesz stosunek między tymi dźwiękami za pomocą czterech wymiarów?
Ale tak naprawdę nie miałbym nic przeciwko umieraniu, gdyby nie następowała po nim śmierć - Thomas Nagel
Szczury z Princeton, Nowa Fantastyka 9/2009
Szczury z Princeton, Nowa Fantastyka 9/2009
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Z punktu widzenia fizyki - za mało danych;)Gesualdo pisze:Masz dźwięk „a”, zagrany na oboju i dźwięk „h”, zagrany na fortepianie. Jak opiszesz stosunek między tymi dźwiękami za pomocą czterech wymiarów? Spróbujmy w dodatku abstrahować od czynnika ludzkiego.
Czy dźwięki wygrywane są jednocześnie?
W takiej odległości od siebie, że fale dźwiękowe mogą się nakładać, zanim ulegną wygaszeniu?
Co to znaczy dla ciebie "stosunek między dźwiękami"?
Hipotetyczny przykład sytuacji szczególnej:
Facet A wygrywa "a" na oboju, a facet H wygrywa dźwięk "h" na fortepianie. Dzieje się to w tym samym pomieszczeniu. Dźwięki są na tyle głośne, by były słyszane w pomieszczeniu. Fala A spotka się z falą H, wskutek czego powstanie fala wypadkowa. Zarejestruje ją obserwator X.
I teraz tak:
Do opisania tego procesu wystarczy znajomość zachowania się fal w ośrodku liniowym (zakładam, że rzecz dzieje się w zwykłej przestrzeni). Pod uwagę należy wziąć jeszcze parę czynników w rodzaju położenia obserwatora, wzajemnego położenia facetów A i H, głośności obu żródeł dźwięku, ruchomości/nieruchomości całego układu, w przypadku ruchomości - z jaką prędkością układ się porusza itp. Wszystko da się opisać wzorami. Gdzie tu miejsce na predestynator?
A po co? Proponujesz rozbicie rzeczywistości na punkty i momenty?Gesualdo pisze:W danym memencie rzeczywistości (dziwnie to zabrzmiało. Nie chodzi o czas, tylko o zamrożenie rzeczywistości dzięki zastosowaniu wszystkich możliwych współczynników wymiarów jako stałych) samochód, który jedzie szosą jest tym samym samochodem, co samochód, który za pięć minut i ileś tam metrów zderzy się z ciężarówką? Skoro wymiary opisują obiekt w rzeczywistości, to dzięki piątemu wymiarowi możemy lepiej zdefiniować rzeczywistość, ponieważ wiemy już, że w tej konkretnej istnieje i ciężarówka, i samochód. Pełniej definiujemy układ.
Masz sytuację A: samochód jedzie. Masz sytuację B: samochód wpadł na ciężarówkę. Co lepsze biura ubezpieczeniowe (ale chyba nie u nas) zatrudniają fizyków, którzy z ułożenia i stanu pojazdów po wypadku opisują parametry katastrofy, by stwierdzić, czy jest podstawa do wypłacenia odszkodowania. Wystarczy do tego mechanika newtonowska. Po co wprowadzać predestynator?
Chyba że chodzi ci o coś zupełnie innego niż opisywanie zachowania obiektów, tylko ja tego nie rozumiem...
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- lernakow
- Mamun
- Posty: 194
- Rejestracja: pn, 24 sie 2009 12:16
- Płeć: Mężczyzna
Nie rozumiem, czym jest "stadium istnienia w rzeczywistości".Gesualdo pisze:Co może nam dać przesunięcie na osi przeznaczenia? Zmianę stosunku jednego obiektu do drugiego. Zmianę jego stadium istnienia w rzeczywistości.
Co do zmiany stosunku - jaka to zmiana? Bardziej/mniej na siebie wpływają?
Bawiłem się kiedyś w symulację (we flashu), którą nazwałem "grawitacją społeczną". Zespół czynników wpływał na różne obiekty (np. obiekt głodny kierował się w stronę obiektu jadalnego, obiekt strachliwy uciekał przed obiektem groźnym - w efekcie obiekt głodny a strachliwy w jakiś tam sposób dążył do pożywienia unikając zagrożeń). W sumie wypadkowa wszystkich czynników, które były w symulacji liczone, przekładała się na wektor ruchu obiektu. Poniekąd jest to to, o czym piszesz.
Jakoś tego nie widzę. Albo mamy współczynnik relacyjny liczony dla pary samochód i ciężarówka, a to oznacza liczenie LiczbaObiektów! (silnia) współczynników, albo współczynnik określa ogólne przeznaczenie samochodu (przeznaczenie: -100), które opisuje niewesołą przyszłość, ale nie precyzuje istnienia ciężarówki.Gesualdo pisze:Skoro wymiary opisują obiekt w rzeczywistości, to dzięki piątemu wymiarowi możemy lepiej zdefiniować rzeczywistość, ponieważ wiemy już, że w tej konkretnej istnieje i ciężarówka, i samochód. Pełniej definiujemy układ.
Poza tym opisując samochód i ciężarówkę osobno oraz znając algorytm interakcji obiektów z otoczeniem (pojazd poruszający się z prędkością 100 km/h na wschód za godzinę będzie o 100 km dalej na wschód) możemy wyliczyć ewentualną kolizję, jej czas i miejsce.
- No-qanek
- Nexus 6
- Posty: 3098
- Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03
Wydaje mi się, Gesualdo, że popełniasz pewien błąd (przeze mnie nazywany "błędem agnostyków") raz operując na swych kulkach, raz na świecie rzeczywistym.
O ile u ciebie kulką jest cały obiekt, któremu przypisuje właściwości a nawet jakąś podmiotowość (tak jak temu samochodowi) to w świecie rzeczywistym mamy do czynienia z atomami (tj. prawdopodobnie punktowymi kwarkami i całą masą innych, też punktowych cząstek. Błąd tego samego rodzaju popełniasz z czasem raz traktując go jak wymiar, raz bardziej intuicyjnie, jako zmiany rzeczywistości.
Samochód to pewien zbiór cząstek, które przemieszczają się w trzech wymiarach (lub są obecne w czterech). Te cząstki przemieszczają się i przekształcają w czasie zderzenia. Czy to ten sam samochód to już zależy, jak zamierzasz traktować te cząstki po zderzeniu.
W innej interpretacji mamy po prostu zbiór wielu cząstek w 4 wymiarach i od ciebie tylko zależy czy te na prawo od zderzenia też zamierzasz traktować jako samochód czy już nie.
Twoje kolory i temperatury też inaczje wyglądają, gdy przyjrzeć się im realistycznie, tj. jako ruchom cząstek (czy to tworzących substancję czy to pędzących fotonów)
O ile u ciebie kulką jest cały obiekt, któremu przypisuje właściwości a nawet jakąś podmiotowość (tak jak temu samochodowi) to w świecie rzeczywistym mamy do czynienia z atomami (tj. prawdopodobnie punktowymi kwarkami i całą masą innych, też punktowych cząstek. Błąd tego samego rodzaju popełniasz z czasem raz traktując go jak wymiar, raz bardziej intuicyjnie, jako zmiany rzeczywistości.
Samochód to pewien zbiór cząstek, które przemieszczają się w trzech wymiarach (lub są obecne w czterech). Te cząstki przemieszczają się i przekształcają w czasie zderzenia. Czy to ten sam samochód to już zależy, jak zamierzasz traktować te cząstki po zderzeniu.
W innej interpretacji mamy po prostu zbiór wielu cząstek w 4 wymiarach i od ciebie tylko zależy czy te na prawo od zderzenia też zamierzasz traktować jako samochód czy już nie.
Twoje kolory i temperatury też inaczje wyglądają, gdy przyjrzeć się im realistycznie, tj. jako ruchom cząstek (czy to tworzących substancję czy to pędzących fotonów)
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."