sin / nie mam pojecia ile.

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Troll w kwestii antropomorfizacji może mieć rację. :)))
Pogadam sobie trochę, bo dawno tyle nie gadałam, zatęskniłam...

Granica między uosobieniem i uczłowieczeniem jest dość płynna, oba zabiegi nachodzą na siebie tak mocno, że właściwie ciężko wykombinować, gdzie dokładnie są te różnice...
Rzecz jasna, antropomorfizacja przebiega w jedną stronę, jest wektorowa: zjawiskom, przedmiotom, zwierzętom, abstraktom, etc. przypisuje się cechy ludzkie.
Personifikacja robi to również. Ale również może przedstawić zjawisko, abstrakt, etc. jako postać ludzką, a postać ludzka może być przedstawieniem zjawiska lub abstraktu, czyli dwa kierunki"działania", można rzec.
Choć to słabe wyróżnienie, biorąc pod uwagę, że np. sposób, w jaki starożytni Grecy przedstawiali zjawiska różne, nazywamy właśnie antropomorfizacją... :)))

Troll, nie masz jednak racji w kwestii wielkich/dużych liter. Współcześni językoznawcy dopuszczają zarówno pisanie wielkimi literami, jak i dużymi literami. Niedopuszczalne jest natomiast pisanie z wielkich/dużych liter, bo to brzydki rusycyzm.

Co nie znaczy, że nie masz racji, Troll, w kwestii znacznie ogólniejszej i dużo ważniejszej niż Twoje czy moje poczucie lub gusta językowe. Wielkie litery mają zastosowanie i stanowią w piśmie istotny nośnik treści. Wzmiankowana różnica między Sin a sin choćby (abstrahując od szpanerskiego zastosowania obcego słowa w prezentowanym tekście), zależy od wielkich liter. Duża litera wskazuje na nazwę własną - imię, miasto, niezwykle ważną nazwę rodzajową (np. przedmiot czci), etc. Nazwa rodzajowa - sin - nie będzie wymagała wielkiej litery, tak samo, jak nie piszemy wielką literą gołębia, pokuty, domu, etc.
A zatem, nie jest to kwestia przekonań, lecz dwóch funkcji językowych: komunikatywnej i informacyjnej. I ta pierwsza - komunikatywna funkcja języka - jest najważniejsza, podstawowa. Do tego przede wszystkim służy język - i w piśmie, i w mowie. Do komunikacji. Lekce sobie ważąc zasady komunikacji, utrudnia się ją.
To między innymi dlatego prezentowany tekst nie spełnia podstawowej funkcji językowej. A tekst, w którym funkcja komunikacyjne dąży do zera (czego najprostszym symptomem jest pytanie od odbiorcy tego tekstu: ale o co chodzi?), to zwyczajnie i po prostu: bełkot.

Oczywiście, nie tylko formy zapisu (w tym poprawność zapisu, czyli ortografia, stosowanie znaków przestankowych, czyli interpunkcja, stosowanie podziałów graficznych, czyli konwencja zapisu) stanowią o zrozumiałości tekstu, czyli jego funkcji komunikatywnej. Stanowi o tym również o wiele bardziej skomplikowana organizacja treści: użycie słów (leksyka), uporządkowanie słów (składnia), uporządkowanie zdań (kompozycja, gdzie zaczyna się wszystko to, co stanowi strukturę utworu - fabuła, postaci, etc.). To wygląda prosto, jak się o tym mówi, ale proste nie jest ani trochę.
Łamanie i modyfikacja choćby jednego z tych elementów musi czemuś służyć. Choćby pomijanie wielkich liter jest stosowane nie tylko w poezji, ale i w prozie - i ma zawsze uzasadnienie. Co zabawniejsze - takie łamanie konwencji jest nośnikiem dodatkowych treści w utworach. Nie robi się tego lekką rączką. Nie robi się tego dla widzimisię. I nie robi się tego, bo nie można się przekonać do ortografii. To ostatnie, to czysta kazuistyka.

I dlatego moim aroganckim zdaniem nie ma prawa do łamania zasad ktoś, kto ma braki ortograficzne, interpunkcyjne, składniowe i leksykalne. A Autorka prezentowanego tekstu ma je wszystkie - i to widać. Jeżeli chce się łamać zasady (a Autor ma do tego niezbywalne prawo) - najpierw wypada je poznać, żeby wiedzieć, co się łamie. Albo co się stosuje w tekście. Jak choćby ową nieszczęsną "metaforę", która jest robakami, ale z całą pewnością nie jest metaforą.

Co mi przypomina, że myślenie i pisanie są mocno ze sobą powiązanie. Biorąc pod uwagę, że Autorka przyznała się, że z zasady nie czyta zasad => jakże łatwo z ortografii można przejść do elementarnych dobrych manier... I jak to się ładnie przekłada na język! :)))

Jak wspomniałaś, Troll, zabawa z tworzywem wymaga znajomości tego tworzywa. Inaczej jest to jak zabawa z bronią - choć może nie tak niebezpieczna w skutkach - wszak w tym dosłownym znaczeniu bełkot nie jest zabójczy.

Uff! Wypełniłam obowiązek - wykazałam się gadulstwem jak należy? :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
troll
Strażniczka Onlajna
Posty: 327
Rejestracja: śr, 06 maja 2009 00:35
Płeć: Kobieta

Post autor: troll »

Troll, nie masz jednak racji w kwestii wielkich/dużych liter. Współcześni językoznawcy dopuszczają zarówno pisanie wielkimi literami, jak i dużymi literami. Niedopuszczalne jest natomiast pisanie z wielkich/dużych liter, bo to brzydki rusycyzm.
Troll przyjął do wiadomości i uderza się w pierś. Wiedza jego stara, jak zużyty trampek. Nic nie tłumaczy Trolla, że rozszerza w eter nieaktualne reguły. :( Niegrzeczny Troll, idzie teraz napisać sto razy, duże, czerwone litery w kajeciku pokuty. ;)))

Awatar użytkownika
Laris
Psztymulec
Posty: 916
Rejestracja: czw, 11 gru 2008 18:25

Post autor: Laris »

Gwoli sankcji...
...Dodam, że tutaj moderatorzy biją kapciami i kablem od siekiery. ;( Pręgi po tym pierwszym zostały mi do dziś.

MSPANC
Najmniej pamiętam zajęcia w szkole,
bo żaden z nas się tam nie nadawał.
Awantura - Pokolenie nienawiści

ODPOWIEDZ