Jednostajne. Dość równe zdania. Usypiające. Wyprane. Tak tak, trudno szukać emocji u narratora trzecioosobowego, ale mimo wszystko, takie to... Spróbuj na początek, tak modelowo, starać się w opisach przeplatać zdania długie i krótkie. Na przemian dwa długie i jedno krótkie albo odwrotnie. I w miarę narastania tempa trzeba dawać coraz więcej zdań krókich a nawet równoważników zdań (w momentach kuminacyjnych) zaś gdy akcję chcesz zwolnić, dajesz zdania długie, złożone.Narai pisze:Smocze legowisko znajdowało się się gdzieś w labiryncie jaskiń ukrytych we wnętrzu góry Garbatej. Nadchodzący dzień miał być ostatnim, jaki dany było przeżyć ognistej poczwarze. Smoka zabić miała piątka wynajętych przez króla ludzi. Tylko oni byli w stanie wykończyć bestię i uwolnić porwaną królewnę. Tak przynajmniej twierdzili, a ich słowa brzmiały niezwykle przekonująco. Król nie był potężnym władcą, rycerzy miał niewielu, więc chcąc nie chcąc przystał na ich propozycję.
Nie zwlekając wyruszyli w drogę. Sposobami znanymi tylko Haxowi zwiadowcy, zlokalizowali smocze gniazdo. Po zbadaniu okolic Garbatej czarodziejka Viscaria zablokowała wszystkie wyloty jaskiń, ostatni wówczas, gdy już znajdowali się we wnętrzu góry.
Ponadto drugie zdanie (pogrubione) nie ma prawa wyjść z ust narratora trzecioosobowego. Oczywiście, jest wszechwiedzący, ale czemuż, do licha, zdradza zakończenie w drugim zdaniu? Bo przecież z tego zdania wynika, że ta śmierć jest przesądzona. Dalej, kolejne zdanie jednak warunkuje zejście smoka. Już nie na pewno a tylko: mają go zabić. I mamy logiczną sprzeczność.
Zastanawiam się też, dlaczego narrator tak wątpi w swych bohaterów. Najpierw mówi, że to ostatnid zień życia smoka, potem ze zrobią to wynajęci ludzie, jedyni którzy są do tego zdolni (podkreślony fragment). Tak przynajmniej twierdzą. I już w tym zdaniu kryje się podważenie wiarygodności grupki najemitów. I jak w tym konktekście ma się następne zdanie, że byli bardzo przekonujący? Skoro tylko twierdzili?
Murem stać będę za beton-stalem w kwestii Haxa zwiadowcy.
Jeśli w tekście pada jakieś imię to naprawdę należy czytelnikowi wyjaśnić, teraz lub wcześniej, jaki związek z fabułą ma ta postać. Przy takiej konstrukcji zdania jakiej użyto, kompletnie nie wiadomo kim jestże ten Hax. Może on być autorem podręczników dla zwiadowców (w których opisuje sposoby), może być mentorem i nauczycielem naszych bohaterów, może też być alchemikiem, któremu najmici wykradli tajemnicze sposoby. Albo nawet mitycznym zwiadowcą, co do którego nie wiadomo czy nawet istniał. Mówiąc krótko - może to być postać niewystępująca w tekście, przywołana jedynie raz. Skoro jednak jest to bohater opowiadania, niechże nam autor powie, że to tajemnicze imię to bohater. Np. Hax zwiadowca, znanymi tylko sobie sposobami, zlokalizował smocze gniazdo. I już wiadomo, że jest to postać łącząca się z wydarzeniami. Może jeszcze nie wynika z tego że to członek drużyny, ale już może to być dany im przez króla dodatkowo doświadczony człowiek, który przylazł pod góę i pokazał gdzie to gniazdo ma być.Sposobami znanymi tylko Haxowi zwiadowcy, zlokalizowali smocze gniazdo.
Pogrubione - zbędne pustosłowie, moim zdaniem. Przecież jeśli się napisze - zostałą tylko teleportacja, to czytelnik będzie wiedział, ze chodzi o sposób wydostania się z góry.- Klamka zapadła – oświadczyła. - Teraz wydostaniemy się stąd tylko dzięki teleportacji. Amulet jest jednorazowy, przypominam. Pilnujcie się, bo po nikogo wracać nie będę.
Doświadczeni najemnicy. Mruczą ze zrozumieniem i kiwają głowami. Co mi się wydaje raczej reakcją stosowną do np. wyznania przez Viscarię, że ma wstydliwą chorobę weneryczną.Towarzystwo zamruczało ze zrozumieniem i pokiwało głowami.
Krótko, zwięźle, po wojskowemu, tak by potwierdzili. Kiwnęli głowami. I już.
Czemu Viscaria kryła się za Laleczką? Już była taka potrzeba, ledwie w tunel wleźli? Czasownik kryć się jest kiepskim synonimem czasownika iść.Ruszyli ciemnymi tunelami. Na czele szedł Hax, za nim lekkim krokiem sunęła jego żona nazywana Laleczką. W dłoniach dzierżyła naładowaną kuszę. Za Laleczką kryła się Viscaria oraz Xavier – "specjalista od zamków i urządzeń mechanicznych". Kolumnę zamykał Ranun, prawie dwumetrowy, zakuty w kolczugę weteran nieznanych nikomu bitew.
Czemuż na boga wsadziłaś, Narai, funkcję Xaviera w cudzysłów? Znaczy się, chcesz nam powiedzieć, ze to nie była jego prawdziwa funkcja a udawana? Czemu Hax nie jest "zwiadowcą" a Viscaria "czarodziejką"?
Po co zakuwali Ranuna w kolczugę? Nie mógł normalnie jej założyć, jak t-shirta? No, niechby przy czyjejś pomocy ale pomocy nie obejmującej zakuwania. Bo to przy kolczugach nie było nigdy potrzebne.
Z ust mi to wyjęłaś, Narai. A tak bez złośliwości już, po co to drugie zdanko? Faktu, że nic się nie dzieje czytelnik nie powinien wywodzić ze stwierdzenia narratora a z opisu. Że szeroko, że Hax prowadzi, że ciemno, że coś tam, że czas mija. I czytelik sam wtedy widzi - nic się nie dzieje, autor mnie usypia, znaczy się zaraz będzie BUM! Nie niszcz złudzeń czytelnika.Szli długo. I nic się nie działo.
W kontekście grupy wyspecjalizowanych w łażeniu po jaskiniach i tunelach najemników-zabójców smoków, a takich stworzenia winny oczekiwać, teorię tą uważam za chciejstwo autora. W miarę marszu, choćby i monotonnego, napięcie i czujność winny rosnąć, nie opadać.Monotonia marszu powinna była osłabić ich czujność. Na to liczyli mieszkańcy podziemnych jaskiń.
Zdanie pierwsze. Intruzi nie zapuszczali się aż tak daleko. A ci się zapuścili, więc już narrator sam sobie przeczy. Gdyby w zdaniu znalazło się dodatkowe słowo, np. zazwyczaj, zwykle, albo nigdy wcześniej.Intruzi nie zapuszczali się aż tak daleko. Zazwyczaj zawracali. Bardziej uparci byli zabijani.
Ci tutaj, byli bardzo uparci.
Drugi bład, wcześniej już wskazany. Wprowadzasz, Narai, stopniowanie intruzów. Pierwsza grupa - zazwyczaj zawacali. Druga, bardziej uparci - i konsekwencja - byli zabijani. A ci? Ci są bardzo uparci. Znaczy, nadal druga grupa. Więc po co ich wyróżniać dodatkowym zdaniem? Stwory je sobie zabiją jak zwykle czyniły i szlus. A jeśli mimo wszystko chcesz pokazać wyjątkowe, w oczach stworów, zachowanie akurat tej grupy, to ją wystopniuj dodatkowo. Że są jeszcze bardziej uparci od tych bardziej upartych. Np. są bardzo, bardzo uparci.
Beton- stal słusznie wskazał błąd. Ja spróbuję wyjaśnić, dlaczego nim jest. Otóż narrator jest trzecioosobowy i w żaden sposób niezaagnażowany. Jako taki powinien na sucho zdawać relację, oczywiście w miare możliwości barwnym i ciekawym językiem, ale mimo to obojętnym. Tymczasem Twój narrator pozwala sobie wyrazić opinię o postępowaniu nietoperza. Uważa je za głupie.Wielki, czarny nietoperz spadł Ranunowi na plecy. I bardzo głupio zrobił.
Podobny błąd jest przy przechwytywaniu królewny. Narrator świadomie używa słowa oznaczającego inną czynność po to, by uzyskać efekt komiczny. A narrator trzecioosobowy, niezaangażowany, niepowinien świadomie dążyć do efektu komicznego. Gdyby tą historię ktoś komuś opowiadał. Albo gdyby z czegoś wynikało, że to słowo w tym świecie bywa używane w takim kontekście.
Na razie muszę kończyć, ale mam jeszcze parę spostrzeżeń, więc wrócę.