Lucek na tropach Małego Ptaka

Moderator: RedAktorzy

rewarien
Sepulka
Posty: 8
Rejestracja: sob, 25 lip 2009 19:02

Post autor: rewarien »

Co do samej treści... jest beznadziejnie. Jeszcze nie czytałem tekstu, ale to pewne. Tutaj tak jest zawsze ;).

:):)

Jej, zaś ta przecinkologia. Cóż... popracuję nad tym, a jakże!
2. Kamienny tron w tajnej kwaterze terrorystów sprawił, że zaczęłam się zastanawiać, gdzie oni tę kwaterę mają, że trony w celach stoją
.

Sam mam taki w domu. Uwierz, nic przyjemnego na nim siedzieć :P
3. Czarny Pan, tak? Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Potterem zaleciało. Celowo? Z ciekawości pytam. :)
Celowo. Jest i Władca Ciemności z LOTRa. W gruncie rzeczy to Lord Piekieł występował też w innych powieściach a w każdej inaczej go zwano. Udało mu się załapać nawet do wieczorynki. Grał Gargamela.

Awatar użytkownika
Seves
Sepulka
Posty: 8
Rejestracja: śr, 23 mar 2011 18:57

Post autor: Seves »

rewarien pisze:
2. Kamienny tron w tajnej kwaterze terrorystów sprawił, że zaczęłam się zastanawiać, gdzie oni tę kwaterę mają, że trony w celach stoją
Sam mam taki w domu. Uwierz, nic przyjemnego na nim siedzieć :P
O ile posiadanie tronu, czy to w domu, czy w tajniej kwaterze, jest, no cóż, w sumie możliwe, o tyle mnie najbardziej zastanawia, czemu ten tron był kamienny. Jakiś masochista go sobie skombinował chyba. A tak swoją drogą, to gdzie ten kamienny tron u Ciebie stoi, rewarienie? Bo to dosyć masywne musi być, przesunąć pewnie ciężko. Nie zawadza aby? ;)

Małgorzata napisała pisze:Seves, przez "jak", o ile zaczyna zdanie podrzędne, też przecinek. :)))
Dziękuję bardzo. :) Muszę to sobie do głowy wbić. Akurat z przecinkami przed jak to się do tej pory na czuja rozprawiałam. ;)

rewarien
Sepulka
Posty: 8
Rejestracja: sob, 25 lip 2009 19:02

Post autor: rewarien »

Gdyby nie był z kamienia to nazwałbym go fotelem, krzesłem albo inakszym jeszcze urządzeniem podtyłkowym. Ale jest.
Ach, gdzie tam, oczywiście, że nie przeszkadza. Mieszkam na wsi, mam ogromny dom i prawie hektarowe podwórko, a tron stoi (albo siedzi, jeśli wolisz) sobie na nim, obrośnięty przeróżnymi kwiatkami. Swoją drogą, jest to tylko jedna z wielu niedokońcanormalnych pamiątek po moich dziadkach :D

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

Jesteś pewny, że ten obrośnięty kwiatkami kamień przypomina "ozdobny fotel stanowiący honorowe miejsce monarchów lub dostojników kościelnych"?

Śmiem wątpić.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

rewarien
Sepulka
Posty: 8
Rejestracja: sob, 25 lip 2009 19:02

Post autor: rewarien »

No-qanek pisze:Jesteś pewny, że ten obrośnięty kwiatkami kamień przypomina "ozdobny fotel stanowiący honorowe miejsce monarchów lub dostojników kościelnych"?

Śmiem wątpić.
http://b12.grono.net/130/200/gallery-10 ... 00x100.jpg

a jakbyś to to nazwał?
[/url]

Awatar użytkownika
Seves
Sepulka
Posty: 8
Rejestracja: śr, 23 mar 2011 18:57

Post autor: Seves »

rewarien pisze:Gdyby nie był z kamienia to nazwałbym go fotelem, krzesłem albo inakszym jeszcze urządzeniem podtyłkowym. Ale jest.
Sugerujesz, że trony mogą być tylko kamienne? Bo to wynika z Twojej wypowiedzi.
Rzeczywiście zdarzają się kamienne... siedziska, powiedzmy. Ale definicja tronu z SJP (który chyba cytował No-qanek) wskazuje na coś takiego i takie skojarzenie z tym słowem ma większość czytelników. Więc użycie tego słowa nie jest może błędem, ale jednak powoduje pewien dysonans między opisem, a wyobrażeniem czytelnika. Tak mi się wydaje, w każdym razie.

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

a jakbyś to to nazwał?
Nie wiem, nie bardzo widzę, jak to wygląda.

Ale gdybym coś podobnego zobaczył w celi nazwałbym to raczej "siedziskiem". "Tron" pojawiłby się daleko na liście skojarzeń.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

rewarien
Sepulka
Posty: 8
Rejestracja: sob, 25 lip 2009 19:02

Post autor: rewarien »

Seves pisze:
rewarien pisze:Gdyby nie był z kamienia to nazwałbym go fotelem, krzesłem albo inakszym jeszcze urządzeniem podtyłkowym. Ale jest.
Sugerujesz, że trony mogą być tylko kamienne? Bo to wynika z Twojej wypowiedzi.
Broń Boże, niczego nie sugeruję. To jest tak jak w matematyce: każdy kwadrat jest prostokątem ale nie nie każdy prostokąt jest kwadratem. Odnosząc do naszej sytuacji: nie każdy tron jest kamienny, ale każdy kamienny tron jest tronem. Przynajmniej dopóki nie znajdzie się inna nazwa.

Rzeczywiście zdarzają się kamienne... siedziska, powiedzmy. Ale definicja tronu z SJP (który chyba cytował No-quanek) wskazuje na coś takiego i takie skojarzenie z tym słowem ma większość czytelników. Więc użycie tego słowa nie jest może błędem, ale jednak powoduje pewien dysonans między opisem, a wyobrażeniem czytelnika. Tak mi się wydaje, w każdym razie.
Pisząc o tym nieszczęsnym tronie, wyobrażałem sobie surowy, zimny, niewygodny, ciężki, brzydki obiekt, a słowo kamienny zastąpiło wszystkie te określenia. Sądzę, że "kamienny tron" jest najbliższe temu co chcę aby czytelnik zobaczył. Ale z wyobraźnią jest jak z gustem, każdy ma inny.

Nie wiem, nie bardzo widzę, jak to wygląda.

Ale gdybym coś podobnego zobaczył w celi nazwałbym to raczej "siedziskiem". "Tron" pojawiłby się daleko na liście skojarzeń.
Siedzisko jest zbyt ogólnym pojęciem. Do siedzisk można zaliczyć ławy, krzesła, taborety i inne takie. Trony pewnie też ale właśnie to wyrażenie spodobało mi się najbardziej i w jakiś sposób określiło wygląd tegoż obiektu.

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

Musisz sobie zdać sprawę z tego, że tron to nie po prostu pewien kształt, ale coś o silnych implikacjach znaczeniowych. Tron wiąże się z szacunkiem, monumentalnością, itd.
Sadzając na nim więźnia tworzysz dysonans, każesz zwrócić na owo siedzisko specjalną uwagę, podczas gdy jest ono tu zupełnie obojętne.

A czytelnik nie skojarzy tego z ławą czy taboretem (kamienny taboret, chciałbym to zobaczyć), bo za chwilę piszesz, że postać zostaje przywiązana do oparcia.

Popadasz w powszechne dla młodych ałtorów przekonanie, że należy oddawać obraz z wyobraźni w najdrobniejszych detalach. Bo ty akurat masz na podwórku taki "tron" i on koniecznie musi się pojawić w tekście i broń Boże, żeby czytelnik nie wyobraził sobie tego inaczej.
Ale opis w literaturze ma dawać czytelnikowi istotne informacje, poruszać fabułę, budować klimat, itd., nie zapełniać wyobraźni czytelnika nieistotnymi śmieciami, które akurat pojawiły się w głowie piszącego.

Czasem mam wrażenie, że ci którzy pretendują do pisania powinni wziąć się za rysunek i odwrotnie...
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

Awatar użytkownika
Iwan
Fargi
Posty: 344
Rejestracja: wt, 21 lip 2009 14:18

Re: Lucek na tropach Małego Ptaka

Post autor: Iwan »

rewarien pisze: [...] tu zatrzymał się na chwilę, zastanawiając się czy powiedzieć Tatowi to, co gnębiło go od paru dni. [...]
Przepraszam za odgerzebanie starego wątku, ale tak się uśmiałem, że nie mogłem się powstrzymać :) :) :)
Przecież tu ewidentnie powinno być: „zastanawiając się czy powiedzieć Tatu ” :) :) :)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Powiedzieć Tatu? Tym od "Nas nie dogoniat"? :P

<Kohelet mode/on>Jest czas pisania i czas flekowania... <Kohelet mode/off>
I chwila nadeszła!

Fascynujące dyskusje o znaczeniach są... wiadomo, fascynujące, ale może warto słów kilka wrzucić o tekście w ogólności i w szczególności.
Najpierw w szczególności.
Ognie piekielne, spłodzone we wrzących odmętach lawy, buchały w górę, rozbryzgując się o magmowy strop Piekła.

Łomatko! Odbiorca dostaje między oczy opisem tak kwiecistym, że po dobrnięciu do końca niekoniecznie pamięta sens. Podkreślone powtórzenie.
Ognie spłodzone w odmętach lawy jakoś słabo do mnie przemawiają. Pewnie dlatego, że frazeologicznie to one winny się tam chyba "rodzić" (ognie w odmętach zrodzone...).
Pogrubione - czynności. Po co aż tyle? Ognie zrodzone... rozbryzgiwały się... - i wystarczy. Tak mnie się jeszcze wydaje, że jak bucha, to że w górę już nie trzeba dodawać. Nadpoprawność to jest, czyli błąd stylu i logiki.
Deszcz iskier opadał na ciągnące się, tuż nad wulkaniczną substancją, kamienne ścieżki.
Tutaj również nadczynność jest. Deszcz... padał (nie: opadał) na ścieżki.

Cały opis startowy wykręca flaki, Autorze. Przede wszystkim przez dopowiadanie. Dopowiadanie - jest dla słabych. Oczywiste szczegóły irytują lub nudzą.
A "twarze wykrzywione w okropnym grymasie bólu" - to nie
tylko pretensjonalność, lecz przede wszystkim przegadanie. Wystarczy: "twarze wykrzywione bólem". Przysięgam, że to bardziej przejmujący opis niż Twój, Autorze.
Potworny gorąc i nieustająca, katorżnicza praca dawno sprawiłyby, że grzesznicy pomarliby ze znoju, jednak w myśl zasady: „umarli nie umierają”, nie dane było im zginąć ponownie.
Zdanie długie jak spaghetti, klasyczny potykacz. Zasada, Autorze, jest taka, że masz czyścić zdania. Powyższe po czyszczeniu wyglądać powinno na przykład tak:
Gorąc i znój dawno powinny doprowadzić grzeszników do śmierci, lecz niestety - umarli nie umierają.
Ale jeden poeta twierdził, że nigdy dość się nie umiera... :P
Lucek nie lubił pełnego brzmienia swojego imienia
Po tej krotochwilnej rymowance zorientowałam się, że tekst ma być komiczny. Ha-ha. Autor nie czuje, że rymuje. Współbrzmienia w prozie są dla słabych. Dla słabych komedii zwłaszcza.

Zastanawia mnie w dialogu na początku, czemu ludzie nazywani się "ziemianami"? Śmiertelnicy/śmiertelni - nie są już trendy? Taki sf-slang teraz w piekle obowiązuje?
Zamiast samemu załatwiać własne sprawy, postanowił wykorzystać swoich porywaczy.
Tamtaramtam... Pogrubionego jest za dużo. O dwie trzecie. :P
Al- kaidą

Al-Kaida - organizacja, ale "al-kaida" - baza. Tertium non datur...

Język stawia opór, Autorze. Radziłabym go opanować. Wziąć w spartańskie karby lakoniczności.
A jeżeli chodzi o fabułę - standardowo: rozlazła się. Początek (opis mąk piekielnych) nie ma żadnego znaczenia dla akcji - ani nie sygnalizuje problemu/zawiązania fabularnego, ani nie wprowadza w klimat, ani nawet nie pełni funkcji lokalizacyjnej, bo akcja dzieje się przecież gdzie indziej.
Wydłużony dialog po wstępie nieszczególnie też sygnalizuje, o czym miała być opowieść (o naprawie - przypadkiem - relacji tatusia i syna, jak bystro wnioskuję po końcówce) => a w tym właśnie dialogu powinno się zarysować węzeł fabularny wyraźnie, a nie paplać bez sensu, że "ziemianie" opowiadają sobie kawały o diable.
Potem leci akcja w Afganistanie - łatwa i przewidywalna, ale niech będzie, że to miało mnie rozśmieszyć. Nie rozśmieszyło, bo mnie nie śmieszy to, co potrafię przewidzieć. Ot, atrofia poczucia humoru tak się właśnie objawia.
W każdym razie okoliczności usłużnie sprzyjają bohaterowi (Luckowi). Kamienny tron po mojemu jest po prostu wykutym z kamienia siedziskiem - ale nie wiem, musi to fantastyka jakaś, że w celach stoją trony (z kamienia) => po co targać takie nieporęczne "coś" do małej celi? Musi fantastyka i to absurdu miała być. Nie wyszła, bo w każdym absurdzie musi być metoda, czyli osadzenie kontekstem i tym podobne. Inaczej - wychodzi tylko trywialna niezręczność obrazowania. I tak wyszło i Tobie, Autorze.
Usłużnie okoliczności sprzyjają, więc Lucek od razu odnajduje Osamę (na początku zapowiedziałeś w fabule, Autorze, że Lucek ma szukać), a ten wykonuje powierzoną misję - atak samolotem na Centrum Pokuty, czyli powtórkę z WTC.
W tzn. "międzyczasie" pęta się jakiś bezsensowny wątek Małego Ptaka z szamanem i wizją - wyskakuje ów wątek usłużnie z fabularnej próżni i Autorskiego Chciejestwa, a zrozumienie, czemu ten właśnie wątek został zapowiedziany tytułem, pozostaje poza moim zasięgiem poznawczym. Pojawia się też dowcip z mówieniem "po Polsku", którego nie rozumiem, choć jest powtórzony parę razy. Pewnie nie rozumiem dowcipu, bo nie wiem, jak ci biedni Afgańczycy rozpoznali, że mówią po polsku...
Na koniec powrót do piekła, scena sentymentalna ojca z synem. Przeciągnięcie za długie, by mnie śmieszyło. Aż tak przegięte - irytuje, zamiast budować napięcie potrzebne do komizmu. Ale może to tylko moja opinia - nieuprawniona, skoro brak mi poczucia humoru.
Z pomniejszych - szwankuje spójność dialogów, chyba za mocne przerysowanie postaci i epizodów => kontrastu z czymś zwyczajnym mi brak, a przecież kontrast to jedno z narzędzi komizmu. Znaczy, ogólnie dla mnie za duże skrzywienie, przegięcie. Ale może to nieuprawniona opinia, zatem wszystko o komizmie, choćby brzmiało ekskaterdalnie, traktuj, Autorze, z ograniczonym zaufaniem - brak poczucia humoru może mnie dyskwalifikować jako eksperta w tej dziedzinie literatury.
Znaczy, tyle o treści.
Na plusie, że jest fabuła, choć popsuta, i widać kompozycję.
Na minusie wszystko inne. Utwór, owszem. Selekcjoner-redaktor wywaliłby po pierwszym akapicie. Nawet nie zauważyłby, że to utwór humorystyczny. I może dobrze... :X
So many wankers - so little time...

agausia78
Sepulka
Posty: 20
Rejestracja: pt, 12 lut 2010 15:12
Płeć: Kobieta

Post autor: agausia78 »

Mnie się podobało - jako jedno z nielicznych umieszczonych na ZWO.

Co do reszty to nie wypowiadam się, bo po przeczytaniu wszystkich komentarzy, sama zaczynam wątpić czy potrafię napisać w ojczystym języku kilka sensownych zdań... ;)

Awatar użytkownika
jaynova
Klapaucjusz
Posty: 2451
Rejestracja: pt, 10 lut 2012 17:42
Płeć: Mężczyzna

Post autor: jaynova »

Sam pomysł był niezły, chociaż nie do końca oryginalny - vide dobry skądinąd film "Mały Nicky". Mam wrażenie, że najpierw powstała taka właśnie konstrukcja fabuły, a pod wpływem bieżących wydarzeń czyli zlikwidowania OBL dodano hecę w Afganistanie i brodatego :) Gdyby pociągnąć wątek opieprzającego się syna i jego mrocznego tatusia, opowiadanie niewątpliwie by zyskało.
"May God have mercy upon my enemies; they will need it." - Gen. George Patton.

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

No-qanek pisze:Musisz sobie zdać sprawę z tego, że tron to nie po prostu pewien kształt, ale coś o silnych implikacjach znaczeniowych. Tron wiąże się z szacunkiem, monumentalnością, itd.
Cholera! Będę musiał o tym pamiętać idąc do sraczyka...
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
No-qanek
Nexus 6
Posty: 3098
Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03

Post autor: No-qanek »

A to już insza inszość ;-)

Tron tronowi nierówny.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."

ODPOWIEDZ